Co zrobic z nieudaną nalewką?


...Co zrobic z nieudaną nalewką? Czy ktoś próbował ją destylować?...

To jedno z częściej szukanych zapytań w temacie nalewek. Nie jest trudno ją zepsuć, a skoro do jej wytworzenia zużyliśmy drogi nam alkohol, szkoda byłoby to wylewać. Szukamy więc w internecie, na forach, na grupach facebookowych i blogach podobnych sobie, którzy takie eksperyment przeprowadzili. Czy to się może udać? Co zostanie ze smaku? Czy ktoś to w ogóle robił?!
Tak!
Cały kraj, ba, kilka! Geisty, bo o nich mowa to destylaty z nalewów owocowych. W ten sposób najczęściej robi się alkohole z owoców, które zawierają bardzo mało cukru. Tak powstaje np. większość malinowic. Fermentowane wino malinowe musiałby być przedestylowane w ogromnej ilości, aby uzyskać tyle samo destylatu, co z 60% nalewu na owoce. Smaki i zapach jest bardzo podobny, a ekonomika procesu nieporównywalna. 


Czy zatem podobny efekt da destylacja śliwkówki (nalewki ze śliwek) na śliwowicę (destylat śliwkowy)? Nie, ponieważ śliwka zawiera sporo cukru i więcej aromatu odda, kiedy zostanie przerobiony on na alkohol przez drożdże. Proces ten zachodzi niejako "od srodka", więc przeniesienie estrów i innych związków aromatycznych do płynu będzie lepsze w przypadku fermentacji. Po prostu malin, czy tarniny nie opłaca się fermentować (za mało cukru dostępnego dla drożdży), a ziół nawet się nie da (brak cukru w ogóle). 

Czy możemy ratować w ten sposób nalewki, które zostały wcześniej zasypane cukrem? Przy odpowiednim sprzęcie- jak najbardziej. Bardzo słodkie, sfermentowane nalewki można rozcieńczać przed procesem- zwykle i tak mamy ich zbyt mało, bo napełnić kociołek destylarki. 
Jak sprzęt użyć? Może być szybkowar, może być kana do mleka. Żadnych odstojników! Żadnych zimnych palców. Najlepiej miedziany deflegmator i wydajna chłodniczka. Przykład poprawnie wykonanego sprzętu- destylator miedziany Mikro pot-still: https://destylatorymiedziane.pl/pl/destylatory-proste/53-mikro-pot-still-.html
Lubie tę stronę, bo naprawdę wiedząc co robią. Facet, który to prowadzi jest moderatorem największego forum bimbrowniczego w Polsce i świetnie zna się na gorzelnictwie. Wg mnie taka konfiguracja z szybkowarem i wypełnieniem ze sprężynek to najlepsza opcja do nalewek i małych porcji win.  

Klasyczny przepis na nalewkę wiśniową zakłada najpierw zasypanie owoców cukrem, a potem nalanie alkoholem. Jeżeli nalewka zacznie fermentować, nie oznacza to, że trzeba od razu ją destylować (nie ma jeszcze alkoholu), ani wylewać. Niektórzy lubią tzw. winne posmaki w nalewce i celowo opóźniają dolanie mocnego alkoholu, który zatrzyma fermentację. Nawet jeżeli z nalewki uchodzą pęcherzyki CO2, warto mimo wszystko nalać owoce z cukrem alkoholem i dać szanse takiej nalewce- czasami czas naprawdę pomaga i taka z pozoru nieudana nalewka, po kilku miesiąca (albo latach) smakuje wyśmienicie. 
Jeżeli nalewka smakuje niedobrze, jest "drewniana" w smaku, a dodanie alkoholu i odczekanie roku nic nie dało- destylujemy! Mała moc (jeśli mamy cały czas cukier) i odbiór do malutkich słoiczków. Podzielnie odbioru zapewni, że nie zanieczyścimy sobie destylatu jakimś świństwem, które poleci na początku lub na końcu. 
Niektóre geisty są mętne, co zawdzięczają olejkom eterycznym obecnym w nalewach. Pochodzą one naturalnie z owców, czy suszów- zatem jeżeli zacznie lecieć mętne- nie przerywać. Jeżeli smakuje i pachnie dobrze, warto użyć- nie ma możliwości zatrucia się. Destylacja nie stwarza nowych związków (jak mityczny metanol), tylko pozwala nam frakcjonować (dzielić) to, co normalnie wypilibyśmy razem. Greckie Ouzo jest naturalnie mętne i taki może być też destylat z pędów sosny, czy winogron. 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bimber- polska whisky